blog_small.png

Prowadzenie profilu na Facebooku – jak być skutecznym?

Obecność w świecie social media to dziś nie tylko dodatkowa możliwość promocji swojej marki, ale wręcz obowiązek jej promowania. Szacuje się, że obecnie 82% polskich internautów korzysta codziennie z serwisu Facebook. Jest to zatem idealne medium do skutecznej promocji firmy i usług w Internecie. Dodatkowo pozwala kształtować wizerunek oraz pozyskiwać nowych klientów. Jednak, by tak się stało, nie wystarczy samo założenie profilu. Aby osiągnąć zamierzony cel, niezbędne są: strategia działań, pomysł na komunikację, dobry content i… dużo cierpliwości.

Analiza pierwszym krokiem do sukcesu

Zanim postawimy pierwszy krok w cyfrowym świecie musimy ustalić strategię działań. Musimy więc określić, do kogo przekaz ma trafić, jakie będą grupy odbiorców, co chcemy im przekazać i jaki ma być cel tej komunikacji: sprzedaż, budowanie wizerunku, czy świadomości itp. Następnie musimy przeprowadzić szczegółową analizę rynku – poznać wartości preferowane przez nasze grupy odbiorców, najlepsze sposoby dystrybucji oraz promocji treści. A najlepiej to zrobić analizując profile naszych konkurentów. Wówczas poznamy ich mocne i słabe strony oraz zobaczymy, jakie przekazy działają na ich odbiorców. Miernikiem będzie tu liczba reakcji i komentarzy pod postami. Należy zatem wnikliwie przejrzeć posty konkurencji pod tym kątem – dowiedzieć się, czy klienci wyrażają się o nich pochlebnie, czy ich zdaniem treść komunikatów jest spójna, a grafika atrakcyjna. W ten sposób unikniemy błędów, które popełnili inni, a co za tym idzie – będziemy krok do przodu. Obserwacja działań konkurencji oraz analiza krytyczna własnych działań to zawsze ważne elementy działań marketingowych, niezależnie od specyfiki biznesu, który prowadzimy.

agencja Veneo

Po drugie – strategia

Strategia – to słowo – klucz i drabina do naszego sukcesu. Aby skutecznie wypromować markę czy produkt, musimy opracować plan działań oraz określić efekty, jakie chcemy osiągnąć. Ten etap jest kluczowy z dwóch powodów: po pierwsze – jasno określimy sobie cele i sposoby, jakimi będziemy do nich dążyć; po drugie – przygotujemy się na sytuację kryzysową, a o taką nie trudno, zwłaszcza w świecie social media. Strategia kryzysowa pomoże nam uniknąć błędów i wypracować błyskawiczną reakcję, jeśli zamieszczone przez nas posty czy zdjęcia wywołają niespodziewanie niepożądaną dla nas reakcję. A Internet jest pełen przykładów, kiedy to zbyt impulsywna odpowiedź czy zbyt późna i nieodpowiednia reakcja firmy na kryzysową sytuację pogrzebała jej wizerunek nie tylko w przestrzeni wirtualnej, ale i tej realnej.

Wódka Żytnia i przepis na … totalnego kaca

W 2015 roku na profilu Żytnia Extra pojawił się post z tą kreacją graficzną i podpisem: „Gdy wieczór kawalerski wymknie się spod kontroli. Wina Żytniej? 😉 ” Zobaczyliśmy grupę mężczyzn, która niesie swojego kompana. Zdjęcie i opis sugerowały, że wracają oni z suto zakrapianego wieczoru kawalerskiego. Trudno o bardziej tragiczną pomyłkę – owa fotografia została wykonana w 1982 roku na pokojowej demonstracji w Lublinie, podczas której siły zbrojne ZOMO otworzyły ogień do demonstrantów. Zginęły wówczas trzy osoby. Jedną z nich był Michał Adamowicz – i to właśnie on jest na zdjęciu niesiony przez swoich kolegów. Komentarze internautów, które natychmiast pojawiły się pod postem, były bezlitosne. Firma wprawdzie przeprosiła i wydała oficjalne stanowisko, ale stało się to za późno. Sprawa trafiła do sądu, a w efekcie na firmę została nałożona kara – musiała wypłacić 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla jednego z mężczyzn widocznych na zdjęciu.

Wódka żytnia i wieczór kawalerski

PGE i Powstanie Warszawskie, czyli energia… w błoto

Grafika, która została udostępniona 1 sierpnia 2017 roku na oficjalnym profilu PGE przedstawia powstańca warszawskiego. Pod nim widnieje napis „Poświęcenie to wielka energia”, a nad nim jest logo PGE i słowa „zapewniamy energię”. Poniżej – informacja, że PGE jest Mecenasem Muzeum Powstania Warszawskiego. Połączenie firmy energetycznej, dostarczającej prąd i gaz z poświęceniem powstańców warszawskich, którzy nierzadko przypłacili je życiem, było nie tylko głupie, ale i karygodne. Z miejsca też zostało totalnie skrytykowane – za „prostackie wykorzystanie wizerunku Powstania Warszawskiego”. Firma wprawdzie dość szybko zareagowała – usunęła wpis i wystosowała oficjalne przeprosiny, ale – jak to się mówi – niesmak pozostał. I do dziś, wpisując w wyszukiwarkę Google hasło „PGE Muzeum” lub „PGE Powstanie” pojawiają się artykuły, które opisują wyżej wspomnianą sytuację. W Internecie bowiem nic nie ginie.

Musimy więc pamiętać, że strategia to nie tylko plan poszczególnych działań, nie tylko określenie treści, jakie będziemy na profilu udostępniać, ale też sposób reakcji na sytuacje, które – musimy to założyć – mogą nam się wymknąć spod kontroli. Jak pokazują bowiem wyżej wymienione przykłady jest to kluczowe, bo od miłości do nienawiści, również w mediach społecznościowych, jest jeden krok.

powstanie warszawskie pge reklama

Akcja – realizacja!

Teraz przychodzi moment, który jest sprawdzianem naszych dotychczasowych działań – uruchamiamy własny profil! Zgodnie z przyjętą strategią udostępniamy wpisy, dodajemy grafiki, ciesząc się naszą obecnością w wirtualnych mediach. Ale cały czas zachowujemy czujność. Badamy, jak reagują na nas nasze grupy odbiorców, liczymy lajki, czytamy komentarze, odpowiadamy na pytania. Bo social media to, owszem, komunikowanie się z innymi, ale też badanie i sprawdzanie, jak ci inni na nasze komunikaty reagują.

Ciągły rozwój tych platform wymusza i na nas bycie na bieżąco ze wszystkimi nowymi technologiami i sposobami dotarcia do odbiorcy. W tym wirtualnym świecie bardzo szybko można stać się reliktem przeszłości. W świecie, w którym użytkownik poświęca średnio 10 sekund na wpis, nie możesz być on „zwykły” lub przestarzały. Musi zaciekawić odbiorcę i zachęcić do dalszego odkrycia marki lub produktu. Nie od dziś wiadomo, że właśnie tak działają na odbiorców nowości lub niestandardowe formaty, które przykuwają oko. Dlatego bycie na bieżąco i odkrywanie coraz to nowych dróg dotarcia do klienta jest niezwykle istotne z punktu widzenia marki i jej komunikatów.

„Czy wiesz, że…”
63% przedstawicieli generacji Y (osób, urodzonych w latach 1980-1996) uważnie śledzi marki w serwisach społecznościowych, a 53% z nich deklaruje, że opinie w social media wpływają na ich decyzje zakupowe.

Przez reklamy do serca i portfela klienta!

Prowadzenie bieżącej komunikacji na Facebooku, utrzymywanie i aktywizowanie fanów oraz moderowanie fanpage’a na bieżąco to nie jedyne aktywności, na których trzeba się skupić. Holistyczne podejście do prowadzenia mediów społecznościowych nie opiera się tylko i wyłącznie na tworzeniu treści i odkrywaniu nowości. Aby odnieść pełen sukces, zwiększyć ilość fanów, a w szerszej perspektywie i klientów swojego profilu, chcąc nie chcąc – trzeba połączyć działania z reklamami. Facebook bowiem dużo przychylniej spogląda na profile, które wydają pieniądze na takie działania. Takie podejście jest niezbędne, gdy myślisz na poważnie o znacznym zwiększeniu zasięgu swoich postów. Pamiętaj, że takie działania przekładają się bezpośrednio na większą sprzedaż twoich produktów lub usług. Skuteczna kreacja reklamowa w połączeniu z zapadającą w pamięć odbiorcy grafiką działa dużo skuteczniej niż codzienne udostępnianie nowych treści na tablicy naszej firmy. Przykładów kreatywnych reklam, które możemy lub mogliśmy zobaczyć na Facebooku jest wiele:

reklama mcdonalds
reklama mediamarkt

Ważne jest, żeby przy tworzeniu reklamy odpowiednio dobrać grupę docelową. Inne kreacje będą bowiem działały na osoby, które nie znają twoich produktów i usług, a inne na osoby, które znają branżę. Menadżer reklam Facebook, którego używamy do tego celu, oferuje całe mnóstwo mniej lub bardziej zaawansowanych opcji targetowania. Od wyboru miast lub państw, w których nasza reklama ma być wyświetlana, zainteresowań, jakie przejawia użytkownik, po tworzenie zaawansowanych grup odbiorców, które w ostatnim czasie pobrały daną aplikację lub weszły w interakcję z inną stroną na Facebooku. Tym samym umożliwia on dotarcie do użytkowników, na których ci najbardziej zależy i to w sposób spersonalizowany. Jest to niesamowicie pomocne rozwiązanie, lecz musi być odpowiednio dostosowane by odnieść zamierzony skutek. W bardzo łatwy sposób bowiem można za jego pomocą zmarnować budżet, który przeznaczysz na taką reklamę właśnie przez zły dobór grupy docelowej lub zainteresowań.

Zainwestuj w płatne reklamy
Facebook to wciąż najbardziej rozbudowana platforma społecznościowa pod kątem płatnych kampanii reklamowych. Pomimo tego, że portal ma ponad 2,2 miliarda użytkowników, to możliwości zawężania tych odbiorców jest dla ciebie jako reklamodawcy nieograniczona. Możesz targetować swoim obecnych i przyszłych klientów według takich kategorii jak wiek, płeć, lokalizacja, język, zainteresowania, zachowania czy połączenia.

Więcej, lepiej, szybciej!

Masz już strategię, wcieliłeś ją w życie, regularnie udostępniasz posty, reagujesz na komentarze i wspierasz swoje działania kampanią reklamową – wydaje się więc, że masz już przepis na sukces. Otóż, nie do końca: na Facebooku mnóstwo jest profili, które są prowadzone poprawnie, ale mało kto na nie zagląda. Jak zatem sprawić, by to właśnie nasz profil się wyróżniał, a użytkownicy wracali na niego z przyjemnością? Odpowiedzią są trzy litery: RTM. Real Time Marketing – to akcje marketingowe, które dzieją się tu i teraz, w czasie rzeczywistym, i mogą spowodować, że nasz profil zyska przychylność i sympatię wielu odbiorców w ciągu zaledwie jednego dnia. Jest tylko jeden warunek – musimy prowadzić wielowymiarowy monitoring Internetu i umieć go umiejętnie wykorzystać. Założenie RTM jest proste: reaguj nawiązując do aktualnych wydarzeń! Ale jest haczyk –  reakcja musi być szybka, trafna i dobrze dobrana do naszej grupy docelowej. Jeżeli to nam się uda, to mamy ogromną szansę stworzenia chwytliwej i kreatywnej grafiki, a treść naszego posta będzie strzałem w dziesiątkę. Wówczas możemy być pewni, że nasi odbiorcy tego nie zapomną i odwdzięczą się, zostawiając komentarze, lajki i udostępniając nasz post dalej. Badania, bowiem, jednoznacznie wykazują, że marki, które skutecznie wykorzystują monitoring social media i celnie reagują na aktualne wydarzenia, są dużo lepiej postrzegane w oczach konsumentów. Wyróżnimy się również na tle konkurencji, co może odbić się lepszą sprzedażą naszych produktów i usług oraz wyższą rozpoznawalnością marki.

selfie na gali oscarów
selfie na gali oscarów LEGO
ikea gra o tron

Dziel i rządź!

Wszystkie, wyżej opisane czynności przełożą się na twój sukces w social media. Zdecydowanie nie będzie to prosta droga i z pewnością wymaga czasu, lecz efekty często zaskakują nawet największych niedowiarków. Nawet, jeżeli w tym momencie uważasz, że prowadzenie profilu na Facebooku jest sprawą drugorzędną i nie wpłynie aż tak na sprzedaż twoich usług lub produktów… to bardzo dobrze! Facebook bowiem nie sprzedaje produktów w sensie technicznym. Robi za to dużo, dużo więcej. Sprzedaje konsumentowi pewną wizję świata i codzienności. Kreuje zapotrzebowanie na produkty usługi, które oferuje twoja firma. McDonald, Samsung, Apple czy Land Rover, to przykłady marek, które sprzedają właśnie taką wizję. Masz zły humor? Zjedz Snickersa. Skuteczna i szybka praca – wybierz Macbooka! Droga na wakacje jest ciężka do pokonania? Land Rover poradzi sobie z każdym rodzajem nawierzchni! W ten sposób w głowie odbiorcy kształtuje się myśl, że to właśnie ten produkt ułatwi mu życie. To okazuje się kluczowe przy finalnej decyzji zakupowej, bowiem klient nie ma w głowie natłoku myśli tylko jedną konkretną markę lub firmę, której produkt kupi. To jest właśnie siła Facebooka! Dlatego zdecydowanie warto inwestować w media społecznościowe, bo bez nich będzie bardzo trudno o dobry rozgłos – a to jest przecież najważniejsze w biznesie!

blog_small.png

Nowe atrybuty Google: „sponsored” i „ugc”. Czym są i jak działają?

Wprowadzony blisko piętnaście lat temu Google’owski atrybut nofollow ewoluował.

Do tej pory atrybut rel=”nofollow” funkcjonował jako główne narzędzie do oznaczania linków, które z założenia nie miały służyć do pozycjonowania. Sprawiało to, że nie były one uwzględniane przez algorytmy wyszukiwarki. 10-tego września została zamieszczona informacja o wprowadzeniu przez Google dwóch nowych atrybutów, które pójdą z duchem czasu i będą zakres funkcji nofollow uzupełniać. 

  • rel=”sponsored” oznacza linki sponsorowane, które zostały zamieszczone na witrynie w celach marketingowych;
  • rel=”ugc” (z ang. User Generated Content) oznacza linki zamieszczone przez użytkowników witryny, np. znajdujące się w sekcji komentarzy.

Można więc w skrócie powiedzieć, że oba atrybuty będą pełniły rolę wskazówek zawierających informację o związku pomiędzy linkującą, a linkowaną stroną, dzięki czemu łatwiejszy stanie się proces ich klasyfikacji i nadawania wartości. Co jednak się z tym wiąże? Wspomniane linki nie będą całkowicie ignorowane, jak to miało miejsce do tej pory.

agencja Veneo

Wprowadzenie nowych atrybutów może spowodować spore zamieszanie – stąd Google od razu rozwiał najczęściej pojawiające się wątpliwości

  • Czy należy edytować już istniejące atrybuty nofollow?
    Nie ma takiej potrzeby, możemy dalej korzystać z nofollow w takiej formie, w jakiej korzystaliśmy do tej pory.
  • Czy można używać więcej niż jednego atrybutu rel?
    Oczywiście, będzie to poprawnym rozwiązaniem. Dla przykładu:rel=”ugc sponsored” zostanie zaliczony jako link sponsorowany zamieszczony w sekcji tworzonej przez użytkowników.
  • Od kiedy nowe atrybuty Google będą w użyciu?
    Wszystkie trzy atrybuty już funkcjonująw użyciu. Atrybut nofollow będzie pracować w swojej starej formie do marca 2020 roku, kiedy podobnie jak sponsored i ugczacznie funkcjonować wyłącznie jako pewna „wskazówka”.

Co to wszystko oznacza w praktyce?

Stworzenie nowych atrybutów jest odpowiedzią Google na wszechobecny content marketing. Oba atrybuty mogą stanowić dobrą alternatywę dla mocno ograniczonego nofollow, który z góry „dyskryminuje” wszystkie merytoryczne treści tworzone przez użytkowników. Dla samych SEO-wców powstał zaś materiał do refleksji pod względem testów i analiz, tj. w jaki sposób używać nowych atrybutów, aby było to jak najbardziej optymalne.

blog_small.png

Rodzice w social mediach, jak nakłonić ich do zakupu produktów

Jak to mówią, mama jest tylko jedna, jednak “mam” w Internecie są miliony. Przyszłe mamy, jak i te obecne (tatusiów też pojawia się coraz więcej i nie można o nich zapominać, jednak to na mamach się skupimy, gdyż to one najczęściej podejmują decyzję zakupowe), to bardzo duża internetowa społeczność. Co więcej, to grupa bardzo zaangażowanych i świadomych konsumentów. Rodzice zawsze chcą wszystkiego, co najlepsze dla swoich pociech i trudno się im dziwić. Odpowiedź na tę potrzebę, to poważne komunikacyjne wyzwanie, ponieważ z jednej strony jest to grupa bardzo otwarta na wiedzę, oraz ciekawa świata, z drugiej jednak wymagająca i surowa widownia. 

Jak zdobyć jej zaufanie, zbudować prawdziwą, obustronną relację, a następnie zachęcić do częstych interakcji i ostatecznie zakupu? 

Jak marka posiadająca w swoim asortymencie produkty dla dzieci, powinna konstruować przekaz, jakiego używać języka, aby rodzice jej zaufali i wypróbowali produkt?

agencja Veneo

Na początek trochę teorii i liczb, nim przejdziemy do praktyki. Badania, przeprowadzone przez Facebook IQ, we współpracy z Ipsos MediaCT oraz Sound Research, wśród ponad 8 tysięcy rodziców z różnych stron świata pokazały, w jaki sposób tradycja i technologia kształtują obraz rodzicielstwa w różnych pokoleniach. Rodzicielstwo z definicji zawsze oznacza to samo, jednak podróż przez nie wygląda zupełnie inaczej w zależności od czasów, poziomu rozwoju technologii, czy występujących zmian społeczno-kulturowych. Co zatem oznacza rodzicielstwo w XXI wieku, kiedy to Millenialsi zaczynają mieć potomstwo, i jak marki mogą wykorzystać wiedzę o nich do tworzenia komunikatów marketingowych?

Milenialsi (pokolenie Y) – pokolenie ludzi urodzonych w latach 80. i 90. XX wieku (1981-1996). Nazywane jest również „pokoleniem Milenium”, „następną generacją”, a także „pokoleniem cyfrowym”.

Rodzice z pokolenia Milenialsów

Facebook iQ zbadał i przeanalizował aktywność, na FB i Instagramie rodziców pomiędzy 25, a 65 rokiem życia. Znaleźli się wśród nich rodzice dzieci, które nie ukończyły jeszcze pierwszego roku życia, dzieci i młodzieży szkolnej w wieku 4-12 lat, a także nastolatków w wieku 13-19 lat. 

Facebook IQ, to platforma gdzie znajdziesz statystyki, badania i prace badawcze o użytkownikach, reklamach (marketingu) oraz trendach branżowych pochodzących z Facebooka, Instagrama, Messengera i innych platform.

Rodzice na całym świecie spędzają średnio 1,3 raza więcej czasu na Facebooku, niż osoby bezdzietne. Co więcej, jak wynika z przeprowadzonej analizy, najbardziej aktywnymi użytkownikami Facebooka są rodzice zaraz po porodzie pierwszego dziecka. Z naszego doświadczenia dodamy więcej, najbardziej aktywnymi użytkownikami są świeżo upieczeni rodzice, a także… przyszli rodzice – w szczególności kobiety w ciąży.  

To ogromne pole do popisu dla marek i zdobycia kontaktu z rodzicami. Przeprowadzone badanie wykazało również że nowi rodzice wstawiają do SM 2,3 raza więcej zdjęć, 2,9 raza więcej filmów i 1,8 raza częściej aktualizują swój status, w porównaniu do swoich bezdzietnych kolegów. Co więcej, rodzice XXI wieku, dzięki nieograniczonemu dostępowi do Internetu (szczególnie przez mobile), podejmują bardziej świadome decyzje zakupowe. Jednym kliknięciem mogą uzyskać wszelkie opinie o firmie i produkcie, porównać ceny w setkach sklepów oraz otrzymać wyczerpujące recenzję, przed podjęciem decyzji o zakupie. Dotyczy to w szczególności rodziców – późnych Millenialsów, dla których bycie technologicznym rodzicem, to przecież chleb powszedni.

Najbardziej aktywnymi użytkownikami w SM są przyszłe mamy i świeżo upieczeni rodzice. Kobiety spodziewające się maleństwa łakną wiedzy i poszukują jej w Internecie – porad dot. prawidłowego przebiegu ciąży, badań, samego porodu, najlepszych produktów dla niemowląt etc.

3/4 młodych rodziców jest otwarta na content dostarczany przez marki, którego często sami szukają. Z chęcią oglądają filmy na kanałach You Tube marek, które są ich przewodnikami po rodzicielstwie. 

Techno(logiczne) rodzicielstwo

Przywiązanie rodziców do technologii, w tym w szczególności jej mobilnej wersji, sprawia, że mają oni obecnie, dosłownie i w przenośni, “pod ręką” dostęp do wszystkich informacji, opinii na każdy temat. Ta “władza”, bo przecież tym właśnie jest informacja, pozwala im wszystko sprawdzać, oceniać, kwestionować czy zadawać pytania. Internet i social media to kopalnia wiedzy dla rodziców, ale też nieskończone morze informacji, w których łatwo się pogubić. To również pole walki marek o atencje rodziców, którzy muszą uważnie filtrować podawane im wiadomości, a marka ma tylko krótką chwilę, aby ich zainteresować i zatrzymać na dłużej.

Ruch mobile vs desktop – jak pokazują badania Statcounter GlobalStats (ostatni rok czerwiec 2018 – czerwiec 2019) 50,71% wszystkich osób korzystających z Internetu robi to za pomocą komórek, 45,43% komputer, 3,76% tablet. A z doświadczenia wiemy, że w przypadku młodych i przyszłych mam ten rozkład procentowy drastycznie wzrasta na rzecz ruchu mobile nawet do ponad 90%.

Ranne ptaszki i nocne marki – czyli insight odbiorców

Analiza zachowań rodziców, na prowadzonych przez na profilach dotyczących tematów parentingowych, pozwoliła nam dojść do kilku ciekawych wniosków. 

  • Przyszli rodzice, a w szczególności kobiety w ciąży stale poszukują informacji w sieci – można ich złapać o różnych godzinach. Co jednak ciekawe, wzmożoną ich aktywność obserwujemy późno w nocy. Jak wiadomo, maluchy w brzuchu często utrudniają sen przyszłym mamom, a te nie mogąc spać przeczesują Internet w poszukiwaniu odpowiedzi na najbardziej nurtujące je pytania dotyczące czekającej jej roli – bycia mamą. 
  • Wieczorami i w nocy zauważamy również aktywność obecnych mam, które po całym dniu pracy i opieki nad maluchem, w końcu znajdują chwile czasu dla siebie, którą bardzo często wykorzystują na buszowanie po Instagramie i Facebooku. 
  • Mamy starszych dzieci, najczęściej swoją największą aktywność w SM wykazują w godzinach, gdy pociechy są w szkole lub przedszkolu (9-15). 
  • Najrzadziej rodziców można spotkać w weekendy, w końcu to często jedyny moment, kiedy całe rodziny mogą się gdzieś razem wybrać. 

Choć oczywiście bywają wyjątki od reguły, są i rodzice, którzy w weekendy szukają i kupują produkty dla swoich pociech. Co zatem godziny aktywności tej grupy znaczą dla marek? Należy testować mniej oczywiste godziny publikowania treści!

Przykładowo może się okazać, że o 5 nad ranem lub o 23 najwięcej mam zobaczy nasz post. A może w przypadku Twojego profilu najlepsza będzie godzina 12? Testuj, testuj, i jeszcze raz testuj! Nietypowe godziny publikacji pomogą w dotarciu do większej ilości użytkowniczek, przy mniejszym koszcie konwersji. 

Dobrym pomysłem w komunikacji z mamami jest publikowanie postów w godzinach ich aktywności, które nie są oczywiste. Wypróbuj publikacje bardzo późnym wieczorem lub nad samym ranem – testuj kiedy “Twoje” mamy są na profilu najbardziej aktywne.

Młodzi rodzice – Twoi idealni klienci  

Przyszłe mamy chętnie poszukują wiedzy i chcą się dokształcać, aby jak najlepiej przygotować się na czekające je nowe wyzwanie – macierzyństwo. Początkowo szukają porad w najbliższym otoczeniu – u mamy, koleżanek czy znajomych, które mają już dziecko. Jednak już na drugim miejscu, w wielu ankietach i badaniach, plasuje się Internet, gdzie mamy mogą bez wychodzenia z domu porozmawiać z milionami takich jak one. Mogą to być: parentingowe fora dyskusyjne, grupy dla mam na Facebook, czy właśnie profile marek. Co ważne, przed przyjściem maluszka na świat kobiety intensywnie szukają i kupują produkty, które mają w przyszłości pomóc im w pierwszych chwilach bycia mamą. Marki mogą wykorzystać na swoją korzyść to, że kobiety-konsumentki poszukują produktów, informacji, opinii i w naturalny sposób dostarczać im tego, czego potrzebują. Produkt który raz się sprawdzi, szczególnie w tak ważnym dla kobiety czasie, nie zostanie łatwo zastąpiony przez inny.

Rodzice w Social Media

Edipresse i Gemius przeprowadziły badania dotyczące źródeł czerpania informacji o ciąży i rodzicielstwie przez kobiety. Z raportu „Ciąża i rodzicielstwo” wynika, że dla 90% internautek – przyszłych matek Internet jest jednym z najważniejszych źródeł danych.

Jak zaplanować komunikację z tą grupą odbiorców

Obsługa profilu na Facebooku firmy, która w swoim asortymencie posiada artykuły dla dzieci, to nie lada wyzwanie, gdyż przekaz kierujemy do ich rodziców i to do nich musi być dopasowana cała komunikacja. Dlatego warto wcześniej opracować spójną parentingową strategię komunikacyjną. 

  • Po pierwsze: zrozumienie! Musisz wiedzieć i rozumieć z czym codziennie mierzą się przyszłe i obecne mamy. Zrozumienie grupy docelowej to podstawa w każdej komunikacji, a w tej parentingowej szczególnie; pokaż im że rozumiesz ich zmagania, wspieraj je, dołącz do ich codziennej walki
  • Zbuduj obustronną relacje z mamami. Doradzaj, ale i pytaj, przekazuj im wiedzę i wskazówki, ale też dowiaduj się o nich jak najwięcej, bądź ich towarzyszem na tej najpiękniejszej ale często trudnej i zawiłej drodze macierzyństwa; nie oceniaj, nie krytykuj, słuchaj i podpowiadaj.
  • Używaj naturalnego języka, nie mów ani za twardo, ani nie przesładzaj komunikacji. Mamy cenią w komunikacji naturalność, szczerość i prosty przekaz; mów jak jest, wspieraj je i tym samym przyzwyczajaj mamy do marki i produktów.
  • Twórz ładne i stonowane grafiki, najlepiej w naturalnych lub pastelowych odcieniach, z wartościowymi dla rodziców informacjami w copy lub pytaniem, które pozwoli im podzielić się w komentarzach swoimi doświadczeniami lub zdjęciami pociech 
  • Zawsze pamiętaj o responsywności grafik. Młodzi rodzice w przeważającej większości korzystają ze smartfonów, więc posty i covery na FB muszą się im dobrze wyświetlać – pomyśl również o pionowych grafikach. Jeśli chodzi o formaty reklamowe wypróbuj kanwy, kolekcji czy karuzeli, które dobrze i atrakcyjnie zaprezentują Twoje produkty na każdym urządzeniu. Chcąc szeroko zaistnieć w Internecie, z idealnie targetowanymi reklamami, nie można pominąć sieci reklamowej Google i reklamach display.
  • Testuj różne godziny publikacji. Mamy często są aktywne wcześnie rano lub późno wieczorem.
  • W pierwszym trymestrze ciąży, gdy kobieta intensywnie poszukuje informacji, twórz jak najwięcej treści o charakterze poradnikowym, publikuj badania, artykuły, zaangażuj specjalistę, który fachowo odpowie na pytania mam, doradzaj w sprawach wyprawki, odżywiania, mów o wszystkim tym, co może zainteresować przyszłą mamę i delikatnie wplataj w komunikację swój produkt. Na tym etapie musisz zachęcić mamy żeby z Tobą zostały, gdy zostaną z pewnością zainteresują się później produktem
  • Gdy maluszek pojawia się na świecie, lub ma już kilka lat, mamy coraz mniej szukają porad (choć nie wykluczaj ich z komunikacji), coraz bardziej chcą się dzielić i wymieniać doświadczeniami z innymi mamami, a marka może im w tym towarzyszyć i dać wspólną przestrzeń, czy to na profilu marki/produktu czy w specjalnie stworzonej dla mam grupie. W tym okresie publikuj treści, które skłaniają do dzielenia się z życia wziętymi problemami, doświadczeniami, czy sukcesami maluchów.  Każda mama pamięta pierwszy kroczek, czy słowo dziecka, o którym chętnie opowie
  • Uwiarygodnij markę. Udostępnij mamom produkty do testów i recenzji. Dobrym pomysłem jest na początku zaangażować dużą ilość mniejszych i średnich mam influncerek, których aktywność jest regularnie śledzona przez inne mamy. Ich polecenie produktów wzmocni pozycję marki w oczach przyszłych klientek. 
  • Mamy szukają produktów, które są polecane i sprawdzone przez inne mamy, tzw “dowód społeczny” w postaci wiarygodnych poleceń innych mam, to bardzo silna rekomendacja do zakupu. Dlatego zarówno na swojej stronie www, jak i w SM pomyśl o sekcji rekomendacje/recenzje/polecają nas
  • Dobrym pomysłem (jeśli budżet pozwala) jest również zaangażowanie bardzo znanych mam do promocji marki/produktów. Znana i lubiana ambasadorka to wzór dla wielu kobiet.  
  • Pamiętaj, to bardzo emocjonalna oraz wyczulona na fałsz i sztuczne promocje grupa. Twórz prawdziwy i szczery przekaz, a zdobędziesz ich zaufanie i w przyszłości możliwe stałych klientów
blog_small.png

WordPress czy Autorski CMS

Strona internetowa to najważniejsza wizytówka Twojej firmy – z pewnością tak zacząłby się ten wpis 6 lat temu… Mamy 2019 rok i praktycznie każdy kto otarł się o digital marketing wie, że dobra strona internetowa to handlowiec pracujący 24 na dobę, maszyna generująca konwersje, leady, potencjalne prospecty do remarketingu, generator baz mailingiwych, kluczowy czynnik większości kampanii online. Strona internetowa to podstawowe narzędzie w niemal każdej strategii marketingu internetowego. Narzędzie, które może przełożyć się na ogromny sukces, lub kolosalne straty kładąc całą kampanię promocyjną.

To właśnie głównie dzięki tym czynnikom zlecając wykonanie nowej witryny, zwracamy uwagę na wygląd, a także funkcjonalność. Warto jednak przyjrzeć się bliżej jeszcze jednemu, kluczowemu aspektowi – temu, na jakim systemie CMS będzie oparta. Pomijając skrajne sytuacje (mam tu na myśli użycie Joomla lub Wix), w większości przypadków rozważa się dwie opcje:

  • WordPress,
  • autorski CMS.

Wybór tylko z pozoru wydaj się prosty. Na czym opierane są decyzje marketerów? Zazwyczaj na dotychczasowych doświadczeniach. Niestety nadal niewiele osób patrzy w szerszym ujęciu na zagadnienie systemu zarządzania treścią na serwisie WWW. W tym na to, kto i w jakim zakresie będzie administrował stroną, jakie cele ma realizować, jakich błędów nie powielać…

Z kupnem strony www jest trochę jak z kupnem samochodu (wybaczcie to wyświechtane przez handlowców porównanie, ale jestem tylko prostym sprzedawcą :). Kupno samochodu nie jest zakupem, który zdarza się często. W wyniku czego bez względu na to, czy decydujemy się na nowy, czy używany, tani, czy markowy… nie mamy doświadczenie w podejmowaniu takiej decyzji. W wyniku tego możemy być bardzo łatwo zmanipulowani przez nasze doświadczenie, porady „szwagra”, presję żony, czy marketing danej marki, albo właściciela komisu (wiadomo!). Zmierzam do tego, że istnieje duże ryzyko, że podjęta decyzja będzie zafałszowana. Podobnie ze stroną www…

W praktyce możliwości CMS oceniamy głównie przez pryzmat zdolności agencji, która wdrożyła aktualną stronę www.

agencja veneo

Czym w ogóle jest CMS?

CMS to „Content Management System”, czyli system do zarządzania treścią strony internetowej. Jest potrzebny do codziennej obsługi serwisu – m.in. do aktualizowania tekstów, publikowania nowych, obsługi formularzy, czy zarządzania dodatkowymi funkcjonalnościami strony. CMS pozwala właścicielowi serwisu WWW zarządzać nim samodzielnie i na bieżąco, bez konieczności znajomości języku programowania.

Obecnie większość stron jest wdrażanych w oparciu o WordPressa, otwarty system open source, rozwijany przez specjalistów z całego świata. Alternatywą jest autorski system CMS, a więc szyty na miarę, przygotowany przez firmę tworzącą serwis, w oparciu o jej własne rozwiązania programistyczne. Co wybrać?

WordPress: czy na pewno zawsze najlepszy?

WordPress to system typu open source, nie trzeba mieć większych umiejętności aby postawić na nim stronę. To głównie dzięki temu system ten stał się tak popularny, również za sprawa agencji SEO, które na potęgę stawiały na nim strony „zapleczowe”.

Niestety ta pozorna łatwość wdrożenia powoduje, że wiele agencji realizuje działania z użyciem Wordpresa w bardzo „atrakcyjnych” cenach. Jedna czy dwie osoby są w stanie uruchomić stronę w oparciu o gotowy szablon i dokonać jego wstępnej konfiguracji czy modyfikacji. Z czasem okazuje się, jak wiele elementów nie działa poprawnie, pojawiają się trudności z prędkością ładowania strony przez zbędne skrypty i wtyczki lub ze skalowaniem na urządzeniach mobilnych.

Ogromna popularność Wordpresa bardzo mocno sprofilowała również narzędzia hakerskie, które bardziej opłaca się tworzyć i uruchamiać pod ten właśnie system. Należy brać pod uwagę , że zaniedbanie aktualizacji samego systemu lub wtyczek może skończyć się tym, że pewnego dnia na naszej witrynie odkryjemy dziwne podstrony, linki odsyłające do podejrzanych witryn lub zwyczajnie nie odkryjemy nic, bo strona zniknie!

W przypadku WordPressa można wymienić takie zalety jak:

  • popularność i powszechność stosowania, sprawdzone rozwiązanie pod warunkiem, że będzie dobrze wdrożone,
  • prostotę obsługi, panel administratora jest bardzo intuicyjny i wiele systemów CMS podpatruje standardy właśnie w Wordpresie,
  • szeroki zakres kompatybilnych wtyczek rozszerzających funkcjonalność serwisu,
  • łatwość wdrożenia responsywności, a więc dostosowania serwisu do wczytywania się na dowolnym urządzeniu.

I rzeczywiście, ta open source’owa platforma wyróżnia się wszystkimi tymi cechami. Pytanie jednak, czy zawsze są one zaletami? A co, jeśli spojrzeć na nie z perspektywy bezpieczeństwa serwisu WWW lub stabilności działania? Co, jeżeli strona internetowa ma być wyposażona w specyficzne funkcjonalności? Wówczas pojawia się szereg wątpliwości i obawa o ogólną stabilność systemu.

Autorski CMS: fakty i mity

Wokół autorskich CMS narosło wiele stereotypów, które sprawiają, że czasem traktuje się je „po macoszemu”. Znacznie droższe niż WordPress? Trudne w obsłudze? Mało funkcjonalne? Zbierzemy w jednym miejscu fakty i mity.

1. Mit nr 1: Autorskie CMS są dużo droższe

Skoro WordPress jest gotowym i z pozoru darmowym rozwiązaniem, oznacza to, że jego wdrożenie trwa krócej. Wystarczą lekkie modyfikacje, dodanie kilku wtyczek i już? Teoretycznie – tak, jednak nie na tym polega poprawna implementacja, której efektem będzie bezpieczny, działający stabilnie serwis. Prawidłowe wdrożenie serwisu działającego w oparciu o WordPress – z uwzględnieniem oczekiwań klienta oraz starannością – potrwa niemal tyle samo, co wykonanie autorskiego CMS. Analiza i zaplanowanie struktury, opracowanie szablonu graficznego, dopracowanie customer journey, bez względu na wybrany system wymaga tyle samo czasu, zaangażowania czy wiedzy. To oznacza, że koszty nie będą się od siebie drastycznie różnić.

2. Mit nr 2: strony na WordPressie są tak samo bezpieczne jak te oparte o autorski CMS

Powszechność WordPressa działa jak obosieczny miecz. Z jednej strony sprawia, że użytkownicy są z nim dobrze zaznajomieni. Z drugiej jednak – powoduje, że system jest znacznie bardziej podatny na ataki, zwłaszcza jeżeli się go nie aktualizuje. W teorii każdy może aktualizacji dokonać samodzielnie, ale w praktyce bardzo często zmiany w szablonie tego uniemożliwiają. Zdarza się, że coś idzie nie tak i strona przestaje działać. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia wtyczek. Jest ich rzeczywiście tysiące. Pytanie jednak: jak z ich bezpieczeństwem? To właśnie luki w zastosowanych wtyczkach są najczęstszą przyczyną włamań. Zhackowana strona oznacza nie tylko ryzyko wycieku danych, ale również utratę pozytywnego wizerunku.

Inwestycja w autorski system CMS znacznie zmniejsza ryzyko, że dojdzie do takiej sytuacji – zwłaszcza, jeśli został przygotowany przez ekspertów, w oparciu o najnowsze rozwiązania w zakresie zabezpieczeń.

3. Mit nr 3: stronę na WordPressie można dowolnie rozbudowywać, tworząc nawet bardzo zaawansowane serwisy

WordPress powstał z myślą o obsłudze blogów, ale na przestrzeni lat mocno się rozwinął. Na stronie firmowej może być sekcja blogowa, ale zazwyczaj są też inne, bardziej zaawansowane. Spersonalizowane widoki potrzebują dobrego zaplecza technicznego, którego popularna open-source’owa platforma może nie zapewnić. To tak, jakbyś chciał tuningować Fiata 126 p, czyli popularnego „malucha” (to już ostatnie porównanie z samochodami w tym artykule). Możemy dodać spoilery, przemalować karoserię i dodać zaawansowane nagłośnienie, ale… Fiat nie zamieni się nagle w Ferrari.

Autorskie CMSy złą sławą owiane…

Kiedy zapytamy 100 marketerów co im się kojarzy z autorskim CMS, pierwsze co usłyszymy to: „uzależniamy się od jednej agencji”, „nie rozbudujemy strony”…. i mają rację. Tylko, że w przypadku WordPressa jest podobnie. Rozbudowa strony to fikcja, szczególnie jeśli nie zaplanuje się jej na etapie koncepcyjnym, bez względu na system CMS. Przekazanie dużej strony WWW z mocno pokomplikowanym WordPressem, uniezależni nas od jej twórców, wszystko jednak zależy od tego, w jaki sposób Agencja zrealizuje swój projekt, ale jeśli nie będziemy chcieli im zlecać rozwoju to najpewniej będzie to wynikało z ich braku profesjonalizmu, co może niezwykle utrudniać pracę nowym programistom, którzy wejdą w ten zabałaganiony kod.

Trzy najważniejsze zalety autorskiego CMS to:

  • szybkie ładowanie się serwisu – CMS będzie lżejszy, pozbawiony zbędnych wtyczek i perfekcyjnie zoptymalizowany pod wymogi strony, co przełoży się na lepsze doświadczenia użytkowników, a przy okazji na skuteczność działań SEO,
  • pełne dopasowanie do oczekiwań Klienta – panel administracyjny zostanie wykonany tak, abyś dawał maksymalną wygodę obsługi serwisu i miał wszystkie potrzebne (i tylko takie) opcje „pod ręką”,
  • brak konieczności aktualizacji i zamknięty kod – system będzie działał stabilnie, bez zagrożenia atakami hakerskimi, mimo że nie będziesz wymagał częstych aktualizacji.

Odpowiedzialność za wybór spoczywa na wybierającym

Bez względu na wybór rozwiązania, ważne jest aby podjąć decyzję świadomie. Znacznie ważniejsze niż samo wybranie systemu CMS, jest odpowiednie podejście do realizacji. Zadbanie o przygotowanie struktury, doprecyzowaniu funkcjonalności. WordPress jak i autorski CMS mogą z powodzeniem się sprawdzić w realizacji tej funkcji w promocji marki, firmy i pozyskiwaniu Klientów. Analizując potencjalne rozwiązanie dla swojej firmy, warto zadbać o kilka informacji od potencjalnego wykonawcy:

W przypadku WordPressa:

  1. Jakie wtyczki zewnętrzne planuje wykorzystać i jakie ma z nimi doświadczenia (czy są płatne, jak często są aktualizowane).
  2. Jakie zabezpieczenia przez atakami hackerów planuje zastosować.
  3. W jaki sposób zadba o szybkość ładowania strony w Google Page Speed
  4. Które elementy zarządzania treścią będą wymagały stosowania kodów HTML lub innych bardziej skomplikowanych niż podstawowy edytor tekstowy.

W przypadku autorskiego CMS:

  1. Od kiedy wykonawca pracuje nad swoim autorskim CMS.
  2. Kiedy miał ostatnie wdrożenie.
  3. Ile aktualnie stron funkcjonuje w oparciu o jego system.
  4. Jakiego typu strony WWW stoją na tym konkretnym CMS.
  5. Czy posiada wersję demo.
  6. Czy zapewnia szkolenie z obsługi systemu.
  7. Jakie wsparcie zapewnia po wdrożeniu strony.

Mam nadzieję, że nie zraziłem Was do żadnego z systemów. Szczególnie, że od blisko 8 lat pracuje nie tylko na WordPressach, autorskich CMS, ale i innych systemach, które są mniej znane, ale i bardziej skomplikowane. Jak wspomniałem wcześniej – to nie system CMS determinuje sukces, a sposób jego wdrożenia.


Dlatego zanim zdecydujecie się podpisanie umowy, koniecznie zapytajcie o zespół projektowy. Jeśli w realizacji zamiast analityka UX, specjalisty SEO, marketera, grafika (zespołu grafików), programisty, frontent developera, testera i project managera będzie uczestniczyć samozwańczy informatyk… to łatwo się domyślić jakie będzie zwieńczenie projektu – bez względu na CMS.

blog_small.png

Co to jest Crawl Budget?

Do zrozumienia pojęcia Crawl Budget musimy zacząć od odmówienia procesów wchodzących w jego skład, a są to:

  • crawl rate limit,
  • crawl demand,
  • planowanie.

Crawl rate limit

Crawl rate limit jest to współczynnik skanowania. Jest on określany przez Googlebot’a na podstawie możliwości serwera strony, w ten sposób, aby nie obciążać jej zbytnio i nie powodować jej spowolnienia, a przez to pogorszyć doświadczenia z użytkowania strony. Crawl Rate zmienia się bazując na 2 czynnikach:

  • Crawl health: jeśli strona odpowiada szybko wtedy limit współczynnika skanowania wzrasta, jeśli sytuacja jest odwrotna i strona spowalnia, lub nie odpowiada wtedy limit ten spada.
  • Limit Ustawiony w Search Console: istnieje możliwość zmniejszenia limitu skanowania, lecz zwiększenie go nie oznacza, ze automatycznie nasza strona będzie skanowana częściej.
agencja Veneo

Crawl Demand

Ten czynnik określa jak dużo i jakie strony będą odwiedzone i zaindeksowane podczas jednego przejścia bota. Googlebot określa które adresy URL są ważniejsze i umieszcza je jako pierwsze w kolejce do indeksacji. Ważność adresów określana jest na podstawie 2 czynników:

  • Popularność: jeśli adres jest często linkowany i udostępniamy w Internecie, będzie postrzegany jako ważniejszy, a przez to będzie miał większą szansę na przeskanowanie.
  • Świeżość: jeśli często aktualizujemy zawartość naszej strony, wtedy mamy większa szanse na bycie przeskanowaną przez robota Google, ponieważ świeża zawartość jest lepiej postrzegana niż taka, która nie była aktualizowana od dłuższego czasu.

Planowanie

Proces skanowania jest złożony i wymaga stworzenia listy adresów, które będą skanowane na danej stronie. Lista ta nie jest ułożona w sposób przypadkowy i zależy od wyżej wymienionych czynników, które determinują kolejność skanowania.

Czy Crawl Budget jest ważny?

Crawl Budget jest czymś o co powinny się obawiać głownie duże strony, zawierające więcej niż kilka tysięcy adresów URL, jak np. duże sklepy e-comerce. Może to powodować ze nie wszystkie strony zostaną przeskanowane przez robota. Dla tego tak ważne jest włączanie z indeksacji stron, które są nieaktualne lub nie ma potrzeby ich skanowania (jak strony kategorii produktów).

W przypadku mniejszych stron nie ma konieczności przejmowanie się tak bardzo Crawl Budgete’em ze względu na ilość adresów URL, które muszą być zaindeksowane. Większym problemem w takim przypadku mogą być błędy na stronach powodujące spadek szybkości skanowania stron.

Sprawdzamy jak roboty skanują naszą stronę

Do optymalizacji Crawl Budget’u, najpierw musimy poznać problemy, z jakimi boryka się strona i jaki mają one wpływ na crawl budget.

Jednym z podstawowych narzędzi do ocenienia kondycji strony jest Google Search Console. Za pomocą tego narzędzia możemy sprawdzić ilość aktualnie zaindeksowanych stron, ile z nich zostało wykluczonych i jaki był tego powód, oraz czy występują błędy, które mogą wpływać na crawl budget.

Raport Indeksowanie w Search Console

Kolejnym sposobem na sprawdzenie co dokładnie jest skanowane przez robota Googl’a, jest analiza logów serwera. Podczas przeglądania tych danych sprawdzimy, czy skanowany kontent jest dla nas ważny, czy wręcz przeciwnie.

Podczas analizy logów serwera powinniśmy sprawdzić:

  • kody odpowiedzi: poprawnie jest, kiedy strona zwraca głównie kody 200 i 301. Jeśli inne kody występują z dużą częstotliwością, powinniśmy być zaalarmowani i podjąć działania mające na celu zmianę tej sytuacji.
  • najczęściej skanowane strony: powinniśmy sprawdzić, które z naszych stron są najczęściej odwiedzane przez Googlebota. W idealnym wypadku najczęściej skanowane powinny być strony z najważniejsza dla nas zawartością.

Jako właścicielowi strony powinno nam zależeć na tym, aby jak największa ilość stron znajdowała się w indeksie Google. Ułatwia to potencjalnemu użytkownikowi znalezienie naszej strony.

Zobacz jak zmienić częstotliwość indeksowania w Google Search Console.

Jak zoptymalizować Crawl Budget?

Stosowanie pliku robots.txt. W tym pliku wyłączamy ze skanowania przez robot te sekcje naszej strony, które nie muszą być przeskanowane jak strona logowania czy strona z regulaminem. Stworzenie mamy strony także jest bardzo pomocne przy zarządzaniu Crawl Budgetem. W pliku sitemap.xml zamieszczamy wszystkie adresy zwracające poprawny kod 200, zawierające tagi index i follow, strony kanoniczne. Tak stworzona mapa strony powinna być wysłana do Googl’a za pomocą Google Search Console. Dobrze jest zamieścić link do mapy strony w pliku robots.txt.

Innym sposobem jest używanie tagu noindex. Stosowanie tego tagu powoduje, ze robot przeskanuje ale nie zajdzie indeksowanie strony w Googlach.

Co wpływa na Crawl Budget?

JavaScript: duża ilość kodu JavaScript na stronie może mieć negatywny wpływ na Crawl Budget. Jest to spowodowane tym, ze renderowanie kodu JS jest bardziej złożone od renderowania kodu HTML, przez co wymaga więcej pracy do przebrnięcia przez kod JS, co spowalnia proces skanowania strony. Może być to dla nas szczególnie istotne, jeśli często aktualizujemy zawartość strony, która jest ukryta pod JavaScripte’em.

Sposobem na poradzenie sobie z tym problemem jest wprowadzenie dynamicznego renderowania.

Niska wydajność: jeśli nasza strona nie jest najlepiej zoptymalizowana i miewa problemu z szybkością odpowiedzi serwera, ilość wizyt Googlebota będzie spadać. Żeby temu zapobiec możemy podjąć pewnie działania:

  • Zmniejszenie TTFB: Time To First Bite jest do opóźnienie pomiędzy wysłaniem zapytania, a otrzymaniem odpowiedzi od serwera. Najprostszym rozwiązaniem na zmniejszenie tego współczynnika jest zastosowanie pamięci podręcznej po stronie serwera.
  • Sprawdzenie optymalizacji witryny: istnieje wiele narzędzi do testowania wydajności naszej strony w sieci. Jednym z nich jest PageSpeed Insights gdzie po wprowadzeniu adresu strony otrzymujemy wyniki szybkości naszej strony na komputerach i urządzeniach mobilnych. Dostajemy także informacje na temat tego, które elementy nasze strony najbardziej wpływają na szybkość renderowania.

Wewnętrzne przekierowania: duża ilość przekierowań w serwisie może spowodować problemy ze skanowaniem naszej strony przez robota. Dla tego powinniśmy unikać łańcuchów przekierowań. By sprawdzić czy na naszej stronie występują takowe przekierowania możemy użyć narzędzi jak ScreamingFrog czy DeepCrawl. Za pomocą tych programów możemy manualnie przeskanować stronę w poszukiwaniu błędów, a po ich zidentyfikowaniu poprawić je.

Duplikaty stron: powinniśmy unikać duplikowania zawartości stron w naszej witrynie, ponieważ może mieć to wpływ na Crawl Budget. Sposobem na to jest stosowanie tagów kanonicznych, które wskazują na to, który adres URL jest adresem oryginalnym.

Wewnętrzne Linkowanie

Wewnętrzne linkowanie pomaga w poruszaniu się po stronie, a dobrze zbudowana struktura linków pomaga w skanowaniu ważnej dla nas zawartości. Brak wewnętrznego linkowania może powodować z niektóre segmenty naszej strony nie będą skanowane przez robota Googla. W trakcie tworzenia struktury linków na stronie musimy uważać ma kilka rzeczy:

  • linkowanie do stron z błędami 404: sprawdź czy nie wysyłasz googlebota na nieistniejące strony
  • strony które są obecne w sitemapie, ale nie są linkowane wewnętrznie
  • strony z długą ścieżka kliku: upewnij się ze większość zawartości jest dostępna w mniej niż 3 kliknięciach

Błędy w sitemapie lub jej brak.

Brak sitemapy lub jej błędna implementacja mogą prowadzić do problemów ze skanowaniem. Dla tego powinniśmy zadbać, aby mapa naszej strony była regularnie aktualizowana i nie posiadała błędów.

Czego nie powinniśmy umieszczać w sitemapie?

  • adresów URL zwracających kody inne niż 200,
  • adresy blokowane przez plik robots.txt,
  • strony paginacji,
  • adresy zawierające tagi: noindex, follow; noindex,nofollow;

Zarządzanie Crawl Budget’em może okazać się bardzo istotne, w sytuacji gdy posiadamy duża witrynę ze sporą ilością podstron. Wtedy dbanie o crawl budget może być bardzo pomocne w kontekście osiągania dobrych wyników przez naszą stronę. W przypadku mniejszych stron nie ma to aż takiego znaczenia, lecz zawsze warto starać się by nasza strona była w dobrej kondycji.

blog_small.png

Audyt social media, SEO, UX – co musisz o nich wiedzieć

Prowadzenie swojego biznesu, gdzie jednym z kanałów dotarcia jest Internet, to ciągła, nieustająca pogoń za  maksymalizacją zysku oraz innych ustalonych celów biznesowych. W obliczu wyzwań, które czekają przedsiębiorców, wybiera się wiele różnych kanałów dotarcia do klienta oraz narzędzi pozwalających na optymalizację ich funkcjonowania. Na które z nich należy poświęcić więcej czasu i na co w szczególności zwrócić uwagę?

agencja Veneo

Optymalizacja działań marketingowych – podstawą dla e-biznesu

Optymalizacja – słowo, które tak często pada z ust marketerów i specjalistów, ale czy zadajemy sobie pytanie czym ona tak naprawdę jest? Na podstawie czego ją wykonywać? Otóż optymalizacja jest to sposób, w który wytyczamy jak najlepsze, optymalne drogi dążące do realizacji pewnego, ustalonego przez nas celu. Jeśli celem naszych działań jest poprawa  widoczności witryny w wyszukiwarce Google’a, składowe tej widoczności to wyniki kampanii reklamowych, zasięg publikowanych przez nas postów w platformach social mediowych, widoczność przycisku „Dodaj do koszyka” czy też wskaźnik CTR kampanii e-mailingowych. W celu wykonania poprawnej optymalizacji, której konsekwencją będzie poprawa funkcjonowania danego kanału sprzedaży, musi ona zostać oparta na wcześniejszej analizie. Tutaj z pomocą przychodzi nam główny bohater moich dzisiejszych rozważań czyli audyt. Audyt jest oceną systemu, procesu lub projektu.  Zazwyczaj realizowany jest przez ekspertów zewnętrznych, a przeprowadzone przez nich działania mają na celu poprawę funkcjonowania audytowanego kanału sprzedaży – poprzez wskazanie w nim nieprawidłowości oraz rekomendację czynności, które pozytywnie wpłyną na wyniki generowane za jego pośrednictwem. W związku z prowadzeniem biznesu w wielu kanałach oraz łączeniu offline-online, wiele firm zidentyfikowanie kanałów wymagających audytu, może uważać za trudne. Jaką strategię audytowania należy podjąć skoro w biznesie wykorzystywane jest wiele kanałów i narzędzi sprzedaży równocześnie? Najłatwiejszą i najlepszą odpowiedzią jest stwierdzenie – wszystkie. Zdarza się jednak, że nie jest to możliwe, dlatego w pierwszej kolejności należy skupić się na audycie kanału, który przynosi nam największe zyski, bądź w ostatnim czasie generowany przez niego przychód znacznie spadł i niezwłocznie należy podjąć działania w celu ich poprawy. 

Co powinieneś wiedzieć o audycie SEO

Najczęściej wykonywanym audytem, jest audyt SEO. Pozwala on na zbadanie widoczności e-commerce w wyszukiwarce, a także zajmowanej przez nasz biznes, pozycji w organicznych wynikach wyszukiwania. W momencie kiedy prowadzimy działania SEO, lub myślimy o ich rozpoczęciu, jest on bardzo istotny, ponieważ przedstawia kondycję strony pod kątem jej sprawności technicznej, wskazuje błędy i pozwala podjąć odpowiednie prace, które poprawią widoczność witryny w wyszukiwarce.

Audyt Social Media, SEO, UX

Audyt ten zaleca się zarówno dla nowych jak i funkcjonujących już stron WWW, które przed długi okres nie były aktualizowane lub tworzone były już jakiś czas temu w starszej technologii. Bardzo często z pozoru błahe błędy mają znaczący wpływ na utratę pozycji w wynikach wyszukiwania. Jak najszybsze ich wykrycie oraz naprawa pozwolą  na zwiększenie ilości użytkowników trafiających na  stronę z wyszukiwarki Google, poprzez jej wyższą pozycję w wynikach wyszukiwania, dlatego tak ważnym elementem jest spełnianie wymogów wyszukiwarek. 

Audyt UX – dlaczego e-sklep go potrzebuje

Aby platformy e-commercowe realizowały swoje cele nie obędzie się bez prawidłowego zaprojektowania ich pod kątem UX  (user experience ang. doświadczeń użytkownika). Audyt UX skupia się przede wszystkim na zbadaniu, czy funkcje serwisu WWW są  prezentowane w sposób atrakcyjny, użyteczny, a samo korzystanie ze sklepu sprawia kupującym przyjemność, jest intuicyjne oraz satysfakcjonujące. Audyt UX opiera się na testach przeprowadzanych na podstawie zachowania użytkowników podczas korzystania z serwisu. Zachowania użytkowników są monitorowane za pomocą specjalnych systemów informatycznych. Wykonane badania UX umożliwiają wykrycie trudności, które użytkownik może napotkać w momencie użytkowania platformy e – commerce. Testy i badania te są niezwykle istotne, zwłaszcza w celu poprawy współczynnika konwersji, by usprawnić płynne poruszanie się użytkownika po serwisie i procesie zakupowym.  

Audyt profili w mediach społecznościowych

Kanałem dotarcia do klientów, obok którego nie sposób przejść obojętnie podczas prowadzenia promocji w Internecie, są social media. W momencie kiedy chcemy zweryfikować trafność i efektywność naszych działań na profilach społecznościowych z pomocą przychodzi nam audyt social media. Jego zadaniem jest weryfikacja zasadności wybranych portali, oraz tego w jaki sposób realizują cele. Podczas audytu brana jest pod uwagę przede wszystkim publikowana treść, czy jest dopasowana do preferowanej grupy docelowej, a także czy jest  spójna z realizowaną strategią marki. Badana jest również warstwa wizualna profili, czy są atrakcyjne, czytelne i zgodne z identyfikacją wizualną marki. Audytor ocenia ilość oraz jakość ruchu pozyskiwanego poprzez profile społecznościowe, równocześnie badając skuteczność poszczególnych działań prowadzonych na profilach pod kątem atrakcyjności dla odbiorców. Pod uwagę brane są też wszelkiego rodzaje akcje specjalne w tym konkursy czy płatne promocje realizowane za pośrednictwem systemów reklamowych udostępnianych poprzez platformy social mediowe (Business menager Facebooka, czy Linkedin Ads). 

Wdrożenie rekomendacji otrzymanych po audycie umożliwi wyeliminowanie zbędnych działań, które zamiast zysku generują koszty, błędów w komunikacji oraz pozwoli na polepszenie konwersji generowanej za pomocą social mediowych systemów reklamowych.

E-mail marketing – czy to działa

Ostatnim opisywanym, ale nie mniej ważnym, jest audyt prowadzonych kampanii mailingowych.

Audyt działań związanych z newsletterem dotyczy kilku obszarów:

  1. Technologicznego, w którym sprawdzany jest system do wysyłki mailingu oraz poprawność jego integracji.
  2. Obszaru danych, gdzie analizie poddawana jest personalizacja komunikacji z klientem.
  3. Obszar przepisów prawnych pozwalający na kontrolę zgodności zgód marketingowych z aktualnie obowiązującymi przepisami prawa,
  4. Obszar analityczny czyli wszystkie czynnik związane z wskaźnikami efektywności wysyłanego newslettera 
  5. Obszar marketingowy, w którym to mailing kontrolowany jest pod kątem kreacji graficznych, trafności doboru grup docelowych jak i dopasowania do nich stosownego komunikatu. 

Prowadzenie biznesu w medium jakim jest Internet, wymaga ciągłego rozwoju i walki o jak najwyższą pozycję wśród konkurencji. Aby utrzymać się „na powierzchni” nie należy kierować się jedynie intuicją, a opierać swoje działania na danych oraz wnikliwej ich analizie. W związku z tym, że rynek e-Commerce zarówno w Polsce, jak i na całym świecie ewoluuje z tygodnia na tydzień, warto  zadbać aby nasz e – biznes opierał się o najnowsze trendy i rozwiązania, a pomóc może nam w tym kompleksowość przeprowadzanych audytów.  Dzięki nim funkcjonowanie zarówno naszego systemu sprzedażowego czy też komunikacja, którą prowadzimy z naszymi klientami pozostaje zawsze na topie.

blog_small.png

Grzechy główne początkujących copywriterów

Początki w fachu copywritera potrafią być najeżone wybojami, zwłaszcza gdy z wytycznych łypią na piszącego tajemnicze algorytmy wyszukiwarki, którym trzeba się bezwzględnie podporządkować. Każdy copywriter ma na sumieniu mniejsze lub większe grzeszki oraz szkodliwe nawyki, które wpędzają go w kofeinową spiralę nieprzespanych wieczorów. Jednak im wcześniej się za nie zabierzesz, tym łatwiej będzie ci się ich pozbyć. Skąd to wiem? Z autopsji.

Nie daj się zjeść przez ambicje

Każdy młody copywriter na początkach swojej ścieżki, nie raz i nie dwa zmagał się z koszmarem niekończących się poprawek, ograniczeń słownika synonimów, czy dopasowywania fraz kluczowych. Wizja rzucających świat na kolana kreatywnych tekstów, kończy się w momencie, gdy wyobrażenia zderzają się z bolesną rzeczywistością drewnianych więźb, promienników kwarcowych czy wyższości zaworów pilotowych nad sprężynowymi.

agencja Veneo

Opłaca się mimo wszystko mieć ambicje. Przynajmniej tak przekonują raperzy i slogany układane przez reklamowych speców. Warto jednak zachować margines zaufania wobec ich argumentów. Ambitni copywriterzy często biorą na siebie dużą ilość zleceń na raz, albo wyznaczają sobie krótki czas na ich realizację, co kończy się nie raz efektowym pościgiem za uciekającymi terminami.

Poznaj swoje „możliwości przerobowe”. Sprawdź ile zajmuje ci przeciętnie napisanie jednego tekstu średniej długości i wyznaczając sobie deadline, daj sobie kilka dodatkowych godzin, lub dni (albo zabierz się za pisanie nieco wcześniej niż na początku miałeś w planach, jeśli deadline masz z góry nałożony).

W oczach klienta lub szefa wypadniesz korzystniej oddając tekst wcześniej, a dodatkowy czas wykorzystasz na ewentualne poprawki, albo na zabranie się za kolejny projekt. Ponadto, jeśli zlecenie dotyczy tematu o którym dopiero od podstaw się dowiadujesz, powinieneś mieć czas na zgłębienie go na spokojnie. Nawet jeśli wydaje się błahy, samo poznanie zagadnień to nie wszystko. O czym więc Młody Copywriter nie wie, albo zapomina robiąc research?

Odbiorca na pierwszym miejscu

Początkujący copywriter ma często w CV inne zajęcia związane z pisaniem. Swoje pierwsze zlecenia tworzy więc zwykle w oparciu o zdobyte wcześniej doświadczenie. Nie ma w tym nic złego, o ile nie zapomina przy tym, że copywriting rządzi się innymi prawami, niż chociażby dziennikarstwo muzyczne, filmowe, czy jakiekolwiek inne. Dziedziny te różnią się od siebie przede wszystkim celem.

Zwracamy się do potencjalnego klienta, chcąc go przekonać że produkt lub usługa to najlepsze z najlepszych co rynek ma do zaoferowania. Zdarza się jednak, że odbiorca odbija się od tekstu już po pierwszych zdaniach. A to dlatego, że copywriterowi zdarza się pominąć kilka istotnych aspektów:

  • Zwróć uwagę na takie czynniki jak wiek, płeć, czy zawód.
    Kim jest twój potencjalny odbiorca? Jakim językiem się posługuje na co dzień? Osoby młodsze wolą bezpośrednią komunikację i zwracanie się do nich na “Ty”, z kolei starsze, ten sposób porozumiewania się może zniechęcić.
  • Osobę która szuka w sieci porady na temat naprawy frezarki, bardziej zainteresuje konkretny opis, niż rozważania dotyczące pozycji tej szlachetnej maszyny w społeczeństwie, czy szeroko pojętej cywilizacji. Nie znaczy to jednak, że jakość tekstu powinna być gorsza.
  • Aby lepiej wczuć się w sytuację swojego czytelnika, postaraj się wyobrazić sobie jak mógłby wyglądać jego dzień pracy. Jakie trudności mogłyby go w niej spotkać, w jaki sposób oraz gdzie szukałby ich rozwiązania i jakich informacji potrzebuje żeby rozwiązać problem. Stwórz swoją personę, dla której piszesz, do której chcesz dotrzeć. 
  • Nie tylko w podczas poznawania nowych ludzi niebagatelne jest pierwsze wrażenie. Również to jak wygląda tekst ma wpływ na jego odbiór. Nie oznacza to wcale, że będziesz potrzebował dziesiątek jaskrawych zdjęć i grafik (chociaż formy obrazkowe są również dobrym pomysłem, o ile są używane z umiarem). Uporządkuj treść w akapity, dodaj przed nimi śródtytuły zapowiadające w intrygujący sposób co znajdzie się dalej, lub rozbij na podpunkty (tak, to nie przypadek również tutaj) poradnikowy przekaz. Nie tylko upłynnia to proces czytania, ale na dodatek sprawia, że czytelnik chętniej wróci, bo będzie wiedział gdzie może znaleźć interesujące go informacje.
  • Każda dobra historia powinna mieć początek, środek i koniec. Początek ujawnia narratora, przedstawia bohatera, nakreśla problem z którym będzie musiał się zmierzyć, oraz daje nadzieję na rozwiązanie go. Dobrym pomysłem może być stworzenie historii w której protagonistą będzie czytelnik, a produkt lub marka będzie stanowić rozwiązanie jego zmagań, o czym będzie można dowiedzieć się z rozwinięcia. Nie musisz uciekać się w fantastykę, ani tworzyć bajecznych opowieść. Wystarczy wejść w buty czytelnika, sympatyzować z jego trudnościami i postarać się przedstawić mu dobre rozwiązanie. Zakończenie z kolei ma na celu podsumowanie wszystkiego czego można było dowiedzieć się z tekstu, być całym artykułem niejako w pigułce.
  • Wzbudzaj emocje, ale nie za wszelką cenę. Staraj się wpłynąć pozytywnie na nastrój czytelnika, nie przesadzając jednocześnie z huraoptymizmem.
  • Zachowaj spójność komunikacji w każdym kanale, do którego piszesz treści. Staraj wpisać się w komunikację marki o której piszesz. Sprawdź jak wyglądają jej wpisy na Facebooku, czy na blogu, w jaki sposób rozmawiają z klientem. Czy zwracają się na “Ty”, czy bardziej oficjalnie. Innym językiem posługuje się kancelaria prawna, a innym producent zabawek. Są również firmy, których komunikacja wyróżnia się na tle konkurencji. Zachowanie spójności to cel w przypadku każdej poważnej marki.
  • Szukaj równowagi między stylem a merytorycznością. Tekst napisany luźnym stylem nie musi być mniej merytoryczny niż poważny. Z kolei zachowując powagę staraj się nie wpadać w patos, ani nie przesadzaj z wysublimowanym słownictwem. Czy rzetelność oraz rzeczowość przekazu może iść w parze z czytelnym dla każdego językiem? Jeszcze jak!
  • Nigdy, ale to nigdy nie zapominaj o frazach kluczowych.

Nie idź na wojnę z wyszukiwarkami

Słowa kluczowe są (nie inaczej) kluczowe w pracy każdego copywritera. To dzięki nim artykuły lepiej się pozycjonują, wędrując wyżej w wynikach zapytań wyszukiwarek. Na dobrych rezultatach zależy wszystkim – szefowi, klientowi, autorowi. Na nic się zda nawet najlepiej napisany tekst, jeśli nie będzie zawierał fraz, po których będzie można go odnaleźć. Dlatego tak ważne jest, aby pisząc, nie zapominać o pozycjonowaniu na frazy kluczowe. Staraj się je wpleść w artykuł w sposób naturalny, bez zaburzania rytmu czytania. Docenią to nie tylko wyszukiwarki, ale również czytelnicy, którym łatwiej będzie twój tekst odnaleźć.
Każdy z nas popełnia błędy, niezależnie od stażu, czy doświadczenia. Każdy ma również swoje nawyki, które częściej komplikują niż usprawniają proces twórczy. Niezależnie od popełnianych grzechów, grzeszków i wykroczeń, bycie copywriterem (nie tylko początkującym) może być satysfakcjonującym zajęciem. Nawet jeśli kończy się dzień mocną kawą o północy, w okolicach 7 tys. znaków ze spacjami, na temat najmodniejszych letnich elewacji ogrodowych.

blog_small.png

Diversity Update – maksymalnie dwa wyniki dla jednej witryny w wynikach wyszukiwania Google

Ogłoszona kilka dni temu zmiana Diversity Update dotknie stron, które zabierają zbyt dużo pozycji w wynikach wyszukiwania dla siebie. To duża szansa na przebicie się do „góry” dla mniejszych witryn.

Google nie zwalnia tempa

Po ogłoszonej kilka dni temu aktualizacji June 2019 Core Update informuje o kolejnych nowościach. Nie jest to jeden z dużych updatów, a jedynie niewielka zmiana. Google jednak postanowiło o niej poinformować. Tym razem dotyczyć będzie wyników wyszukiwania, a raczej stron, które się tam wyświetlają. Jak informuje Google na swoim koncie na Twitterze, idąc za głosem swoich użytkowników stawia na większą różnorodność w tak zwanych SERP-ach.

Informacja Googla o Diversity Update

Czego dotyczy nowa zmiana w SERP-ach Google?

Z pewnością dało się do tej pory zauważyć, że pierwsza strona wyników wyszukiwania danej frazy mogła być zdominowana przez bardziej popularne serwisy. Dochodziło nawet do sytuacji, gdy na pierwszej stronie dana witryna widoczna była dwa razy jako reklama płatna, a następnie dwu- lub nawet trzykrotnie w organicznych wynikach wyszukiwania. Tym sposobem jeden serwis mógł zdominować znaczną część wyników na pierwszej stronie. Takie działanie znacznie ograniczało widoczność mniejszych witryn oraz oferowało użytkownikowi mało interesujące odpowiedzi na zadane pytanie.

Nowe wyniki wyszukiwania

Google ogłasza, iż od teraz na daną frazę będzie wyświetlał maksymalnie dwa wyniki z tej samej witryny. Zastrzega jednak odstępstwa od tej reguły, jeżeli uzna, że użytkownik wyszukuje informacje związane z konkretną marką.

Informacja Googla o Diversity Update

Co to oznacza w praktyce? Dla użytkownika, który szuka produktu lub informacji poprzez ogólną frazę, znacznie większą różnorodność w wynikach wyszukiwania. Dla witryn z mniejszą widocznością jest to zaś spora szansa na wybicie się na wyższe pozycje i dotarcie do większej liczby klientów.